czyli premiera “Święta wiosny” Igora Stravinskiego
Maks Modzelewski
29 maja 1913 roku miało miejsce coś wyjątkoweego. W paryskim Théâtre des Champs-Elysées ujrzało światło dzienne najsłynniejsze dzieło Igora Stravinskiego, które obecnie uważane jest za kamień milowy dla szeroko pojętej muzyki klasycznej, ”Święto wiosny”. Sztuka została wystawiona z pomocą Ballets Russes, zespołu baletowego założonego w 1907 przez rosyjskiego impresaria Siergieja Diagilewa. Byli znani ze swoich niekonwencjonalnych choreografii, które sprawiały wrażenie prymitywnych i chaotycznych. Dokładnie tego potrzebował kompozytor, żeby spełnić swoją artystyczną wizję. Nie przewidział jednak jednej rzeczy – burzliwych zamieszek, które wybuchły w sali teatralnej chwilę po rozpoczęciu spektaklu.

Koncert okazał się na tyle kontrowersyjny, że widzowie zwyczajnie nie byli w stanie zachować zimnej krwi, a niezadowolony burżuj to ostatnia rzecz, jakiej chciałby dyrygent. Kompozycja jest w rzeczy samej bardzo trudna, pełna dysonansów, przesadnie głośnej sekcji instrumentów dętych blaszanych. Słuchacz nie jest w stanie przewidzieć, co za chwilę usłyszy. Z drugiej strony, Stravinsky wykorzystał do stworzenia swojego dzieła techniki absolutnie pionierskie jak na swoje czasy – nakładanie na siebie różnych metrów, czy łamanie zasad tonalności. Potrzeba czasu, żeby docenić niektóre rzeczy, tak to już bywa.
Nie wiadomo dokładnie, co wywołało zamieszki, ponieważ wersje przedstawiane w gazetach znacząco się od siebie różniły. Jedni pisali, że to przez układ taneczny i stroje tancerzy. Inni, że to muzyka bezpośrednio rozsierdziła tłum. Sam autor powiedział, że „nie ma miejsca na szukanie duszy w The Rite of Spring”, kompozycja jest pozbawiona emocji i może to właśnie najbardziej zszokowało odbiorców. Pewne jest, że zapanował kompletny chaos. Ludzie wdawali się w bójki, wyzywali na pojedynki, pluli, przeklinali, wrzeszczeli – istna jatka! Podobno wśród publiczności byli Maurice Ravel i Claude Debussy. Pierwszy miał krzyczeć, że Stravinsky to geniusz, drugi zaś nawoływać do zakończenia awantury. Sam twórca zezłoszczony zachowaniem widzów niezwłocznie opuścił scenę i już się więcej nie pokazał.
To niesławne wydarzenie na zawsze zapisało się w kartach historii muzyki. Mówi się, że antyrosyjskie nastroje również dawały się we znaki w trakcie koncertu. Wojna była tuż za rogiem, szaleństwo miało osiągać swoje apogeum. Mimo wszystko, warto zapoznać się z twórczością Stravinskiego. Jego niekonwencjonalny styl jest jedyny w swoim rodzaju, a utwory są dopracowane co do najmniejszego szczegółu. Ciężkie, ale jakże imponujące!
Leave a comment